Przemek: "Podróże, a spojrzenie na świat"

"Rozszerzanie horyzontów"

Niby zwykły wyjazd, zwiedzanie lub samo opalanie się na plaży, a ile się dzieje.

Od dziecka przejawiałem fascynację geografią, w wieku trzech lat rodzice kupili mi polityczną mapę świata z opisanymi flagami państw. Uwierzcie mi ale do dzisiaj znam większość krajów, to gdzie leżą i jaką mają flagę. Kiedy znałem już kraje przyszła pora na atlas i ukształtowanie terenu, najwyższy punkt świata, kanał oddzielający Ameryki, największa wyspa świata. Serio dużo tego jest, ale co zrobić jak to mnie do dzisiaj fascynuje, nie tyle co świat i jego różnorodność co samo podróżowanie. Cieszę się jak sprawdzam na Google Maps że jestem 2000km za domem, sam czas w podróży jest o wiele bardziej interesujący co miejsce docelowe. 


1. Geografia w szkole
Zawsze byłem dobry z geografii, niby przedmiot przyrodniczy jak chemia czy fizyka, ale jakoś tylko geografia przypadła mi do gustu. W podstawówce zajęcia mnie nudziły, nic nowego, tego samego uczyłem się z mapy i atlasów które zabierałem siedem lat starszej siostrze. Wyższa szkoła jazdy zaczęła się w gimnazjum, trafiłem na nauczycielkę która przykuwała szczególną uwagę mapie, przed jej zajęciami wszyscy "na szybko" próbowali się czegokolwiek nauczyć. Ja spokojnie wchodziłem do sali i czekałem na swoją kolej pytania przy mapie (Szkoda ze przed fizyką zakuwałem wzory i trzęsłem portkami). Miałem 18 numer w dzienniku więc moja kolej była w drugim miesiącu szkoły, podchodzę do mapy która zapewne pamiętała jak jeszcze Alaska należała do Rosji. Zaczyna się, pierwsze pytanie - Półwysep Labrador, proste; następne pytanie - Kanał Panamski i znowu dobra odpowiedź. Nauczycielka zadawała 10 pytań o różne miejsca na świecie, mogły to być oceany, morza, państwa, pasma górskie itp, lub dla mniej zdolnych kontynenty. W klasie zdziwienie, bo pierwszy raz ktoś miał 10/10 i bez zawahania wskazywał miejsca na mapie, sama nauczycielka była w szoku. Technikum i ekonomiczne spojrzenie na świat, nie podobało mi się to ale informacja że Brazylia to największy producent kawy na świecie, wytwarza 1/3 kawy na świecie zapadło mi w pamięci.




2. Drobne wycieczki
Zwiedzanie własnego miasta jest chyba najlepszym sposobem spędzania wolnego czasu, szczególnie jak w waszych miastach są opuszczone szpitale, czy niezabezpieczone bunkry. Moje rodzinne miasto to Lubań i z ręką na sercu mogę przyznać ze byłem wszędzie i dosyć dobrze znam historię miasta, no bo fascynacja trawa całe i myśl kto kiedyś mieszkał na tym terenie interesowała mnie od dziecka. Wychodząc poza miasto muszę wspomnieć o wspaniałym środku lokomocji jakim jest pociąg, wszelkie gadki jak to kiedyś było wspaniale, a pociągi przyjeżdżały z 3h opóźnieniem nie przyjmuję do świadomości. Dzisiejsze koleje w Polsce są na tak wysokim poziomie że aż chce się jeździć. Ze znajomymi zacząłem podróżować do pobliskich miast jak miałem około 13lat (To było w gimnazjum). Poznawałem takie miasta jak Zgorzelec czy Gryfów, wtedy były to tripy życia.




3. Polska to piękny kraj
Od gór po morze razem z rodzicami zjeżdżałem Polskę, miałem to szczęście że moi rodzice zawsze mieli samochód i praktycznie dwa razy w roku organizowali dalsze podróże. Najczęściej jeździliśmy nad morzę, ale nie zawsze w jedno miejsce tylko co roku w inne. Wrocław, Warszawa, Białystok, Poznań, Kraków miałem to szczęście że zamiłowanie do podróżowania podzielali moi rodzice i tak razem odkrywaliśmy nowe miejsca w naszym kraju.




4.Wyjazdy za granicę
Jeśli chodzi o mnie to byłem w takich krajach jak: Ukraina, Słowacja, Czechy, Austria, Węgry, Niemcy, Włochy, Holandia i Cypr. W większości wymienionych krajów byłem kilkukrotnie i to co najbardziej mi się podobało to krajobraz i zderzenie kulturowe. Komercyjne wyjazdy do Egiptu, leżenie przy hotelowym basenie na środku pustyni w ogóle mnie nie interesuje. Bardziej lubię wyjść do miasta i porozmawiać ze sprzedawcą kebabów, tak, kiedyś zakumplowaliśmy się na praktykach z muzułmaninem pracującym w kebabowni, nazywał się Ahmed, mówił magiczne "Welcome my Polish Brother" i dodawał więcej mięsa do kebaba w naleśniku. Pierwsze praktyki zagraniczne odbyłem we Włoszech, samodzielne życie przez miesiąc w obcym kraju, na prawdę otwiera oczy. Sama kultura jest fascynująca, chłopak który jeździł palcem po mapie, może w końcu poznać osoby które wydawały mu się tak odległe. 



O swoich podróżach mógłbym napisać książkę, bo zawsze musi mi się coś przytrafić. Na ten moment musi wam wystarczyć ten krótki wpis na blogu. Pamiętajcie żeby podróżować, nie ważne są pieniądze, ważne jest to żebyście się zdecydowali, a to 3/4 sukcesu! Ograniczenia są w nas! Cześć!      

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oliwia: Łucznickim okiem jak zrobić z igły widły – o kobiecym fochu

Adrian - Co powiecie na wędkarstwo? ;>

Dziki po raz pierwszy!