Oliwia: Łucznickim okiem na moje życie


Najszczersze słowa pisze się w nocy”, takie słowa usłyszałam od jednej z najbliższych mi osób. Dlatego ten wpis piszę o 22.32 wieczorem kiedy to słowa i sytuacje, które mam w głowie mogę wylać tutaj na blogu i pokazać wam coś osobistego i bardzo intymnego – moje życie.
Nie jestem osobą, która na prawo i lewo opowiada osobie, swoim życiu, dlatego ten wpis będzie dla mnie bardzo ważny i trudny jednocześnie, aby pokazać cząstkę siebie, która jest głęboko ukryta.

Poznając mnie większość osób uważa mnie za osobę bardzo spokojną, która jest tak zwaną cichą myszką. Halo moi znajomi czy to prawda? Czytając ten wpis pewnie śmieją się do ekranu, w sumie ja też. Jednak jak to wszystko się zaczęło?

Całego życia nie opiszę jednak mogę przedstawić wam kilka sytuacji, które zmieniły moje życie na gorsze lub lepsze.

Czasy podstawówki. Już wtedy zaczęły tworzyć się grupki – jak to w szkole. Zawsze byłam miła, uprzejma dla ludzi, bo tak zostałam wychowana, jednak nie potrafiąca postawić na swoim za bardzo się bałam, że ktoś tak mi odpowie, iż nic już więcej nie wydukam z siebie.
Było coś co mnie odróżniło od innych osób. Okulary i wzrost. Wyobraźcie sobie, że w zerówce musiałam, tak MUSIAŁAM, siedzieć z chłopakami przy jednym stoliku, taka byłam wysoka. Przez to koleżanki zawsze jakoś inaczej na mnie patrzyły no i oczywiście okulary moja zmora dzieciństwa. Kiedyś w klasie 1-3 podeszła do mnie koleżanka, zamachnęła się ręką i strąciła moje okulary, które upadły na ziemię i powiedziała groźne dla mnie wtedy słowo „okularnica”. Dla mnie jako dziecka było to jak obraza i coś okropnego, od tamtej pory czułam się źle z moimi okularami. Uważałam, że jestem gorsza od innych i powoli zaczęłam zamykać się w sobie, co spowodowało, że do końca gimnazjum byłam tak cicha i skryta w sobie, że przed nikim nie potrafiłam się otworzyć.

Czasy gimnazjum. Mówi się, że gimnazja zostały stworzone, żeby w jednym miejscu trzymać młodych dojrzewających ludzi w okresie buntu. Koledzy i koleżanki ze szkoły co raz bardziej zwracali uwagę na wygląd. Miałam grzywkę, aparat na zęby i czarne kocie okulary i byłam nieco pulchniejsza. Przez to byłam odsuwana od grupy, bo nie byłam taka „ładna” jak inne, tak „chuda” jak inne. Mówili do mnie, że jestem świnką. W głowie młodego człowieka takie słowa zostają naprawdę na długo w głowie i nie łatwo pozbyć się tych myśli. Nie raz płakałam w domu przez te słowa i zachowania moich „znajomych” z szkoły. Wtedy zamknęłam się na wszystko. Ludzi, otoczenie, rodziców.

Nie lubiłam swojego ciała – siebie. Trwało to około ¾ lat. Przez ten czas próbowałam zmienić coś w sobie nawet na siłę. Może to był mój okres buntu? Zatracałam się w świecie książek, które nałogowo kupuje do tej pory (tak mamo na to idą całe moje pieniądze!). Ten świat był i jest dla mnie odskocznią od codzienności, kiedy czytam jestem w świecie książki z daleka od wszelkich problemów i zmartwień – to zawsze było lekiem na wszystko.
Zaczęło coś się dziać. Schudłam, zaczęłam się inaczej ubierać, nosić soczewki, zdjęłam aparat i…

Z brzydkiego kaczątka wyrósł nawet całkiem fajny łabędź. Przez ten czas zmieniłam sposób swojego życia, stałam się bardziej otwarta na poznawanie ludzi, potrafiłam powiedzieć swoje zdanie bez strachu, że ktoś mnie „zgasi” - zaczęłam żyć tą Oliwką, która tkwiła gdzieś głęboko we mnie i prosiła o wypuszczenie na zewnątrz. Jednak to jeszcze nie ta osoba, którą jestem teraz.
To nie koniec historii! Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że jestem osobą miłą, pomocną. Przez te wszystkie lata pojawiali się ludzie, którzy tylko chcieli jakiejś pomocy i zaraz czar pryska i ich nie ma, bo chcieli wykorzystać to jaka jestem. Smutne, przykre? Da się przyzwyczaić, dlatego uważam na ludzi, których poznaje i niełatwo poznać Oliwkę, która jest gdzieś tam głęboko ukryta pod skorupą. Ile osób mnie zna tak naprawdę? Myślę, że mogę policzyć na palcach jednej ręki. Ciężko mi komuś zaufać, bo po prostu się boję, ze zostanę potraktowana jak wcześniej.

Jednak prawdziwy przełom moim zdaniem nastąpił w liceum, kiedy to poznałam osobę przez, którą jestem teraz taka, a nie inna. Obejdę się bez nazwisk niech nie będzie tak łatwo dowiedzieć się więcej o moim życiu!
Dzięki tej osobie poznałam siebie, odkryłam zakamarki mojej osobowości, zaczęłam inaczej patrzeć na świat, na ludzi. Na to co dzieje się dookoła nas. Można powiedzieć, że otworzyłam oczy na wszystko co do tej pory było dla mnie naturalne i takie zwykłe. Pierwsza osoba, której zaufałam od razu. A to nie lada wyczyn dla mnie zrobić coś takiego. I zaczęłam spełniać swoje małe marzenia.
Zrozumiałam, że nawet jako młoda osoba mogę coś osiągnąć. I sięgnąć po gwiazdy. Skywards. Kojarzycie mój tatuaż? W nim jest ukryta cała ta historia. Zaczęłam podążać do nieba do gwiazd – do tego co myślałam, że jest dla mnie nieosiągalne. Stałam się tą Oliwką którą jestem teraz, którą mijacie na korytarzach, rozmawiacie na zajęciach.

Jest to krótka historia o tym jak się zmieniłam, nie chcę oczywiście wchodzić w szczegóły, bo to jednak moje prywatne życie i nie łatwo mi się otworzyć. Jednak macie okazje dowiedzieć się czegoś więcej o mnie i dlaczego jestem teraz taka jaka jestem. Dziękuję osobom, które uczestniczyły w moim życiu do tej pory i dzięki nim mogłam się czegoś o życiu nauczyć! Oraz dziękuję tej jednej osobie, która nauczyła mnie spełniać marzenia. Dziękuję.



To ostatni mój wpis na blogu, dziękuje wszystkim, którzy dopingowali mnie w pisaniu, za każde dobre słowo i konstruktywną krytykę! Wszystkie dobre słowa zostaną w moim sercu i mam nadzieję, że już w innych okolicznościach będziecie mogli czytać moje teksty!

Bye,
Oliwia

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oliwia: Łucznickim okiem jak zrobić z igły widły – o kobiecym fochu

Adrian - Co powiecie na wędkarstwo? ;>

Dziki po raz pierwszy!